klaniam sie nisko, cmokam wszytskie ksiezniczki w korony, pieszcze czule wszytkie zabole i ropuchy... rozchorowana bylam, strasznie mnie wzielo, powalilo, przygniotlo, przygwozdzilo, dopadlo cala banda zlych bakterii... ale wydaje sie, ze po trzeciej serii antybiotykow moje gardlo y migdalki oswobodzily sie z tyranii zla... oby na zawsze!
od niedzieli jako tako zaczelam wygladac, powrocily sily witalne na umysle i ciele, zatem od razu zabralam sie do szycia, w kolejce czeka gromada Cuddlies, za ktore sie grzecznie juz zabralam, a dzis powstal koala Pepe, wygrany juz dawno u nas prezent candowy, w zamierzeniach mial powstac dopiero po losowaniu, zeby sie lepiej i bardziej podobal, powstal dopiero dzisiaj, no coz, choroba nie wybiera, wybierz wc-pikera (powiedzonko lokalne :) mam nadzieje ze sie spodoba, prezentacja zwierza ponizej, mam wrazenie, ze ma lekka domieszke sowy ;) ach te moje zwierzece hybrydy ;)
na niebiesko dzis pozdrawiam
Mcdulka
Widzę, że nie tylko ja w środku lata choruję... Na szczęście też już wygrałam ze złymi mocami :) Bardzo sympatyczny ten misio koala! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńzatem trza tylko dodac- Boze chron ksiesniczki przed wirusami, bakteriami i innymi zlymi mocami!!!
Usuńdzieki wielkie za komentarz i odwiedzinki u nas
pozdrawiam
Uwielbiam koale a ta jest po prostu przesłodka! Za przytulała bym ją na śmierć :)
OdpowiedzUsuńPrzeuroczy koala :)Pozdrawiam i zadnych wiecej chorób :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę rozbrajający ten koala :)
OdpowiedzUsuń